Jelita a zdrowie - większość chorób zaczyna się w jelitach

JelitoPrzewód pokarmowy - to właśnie stamtąd wszelkie zdrowe i niezbyt dobre substancje dostają się do krwi. I to właśnie jemu często poświęcamy za mało uwagi, co może stać się przyczyną niesprawnego funkcjonowania jelit. Z jelita cienkiego przedostają się do krwiobiegu budulce, witaminy i cząstki energetyczne, a więc to, co jest drugim podstawowym czynnikiem pozwalającym nam żyć, zaraz po oddychaniu.

Powinniśmy zadbać o to, by nic nie zakłócało pracy naszego centrum trawienia, jednakowoż większość ludzi zatrważająco lekceważy stan własnego wnętrza, co prowadzi do licznych chorób. Większość z nich ma swoje podłoże właśnie w jelitach. Co zrobić, aby o kilkaset procent zredukować ryzyko nowotworu, poprawić swoją odporność na groźne drobnoustroje i do tego jeszcze wolniej się starzeć? Oczyścić się. Nie potrzeba wcale lewatywy, możesz już dzisiaj, bezpiecznie i domowymi metodami - dzięki wprowadzeniu pewnych produktów do menu i wyrzuceniu albo ograniczeniu innych - stać się znacznie zdrowszym członkiem społeczności.

Wpływ toksyn na ciało

Toksyny - temat niby częsty, a jednak tak nieściśle omówiony. Kiedy człowiek obeznany z tematem widzi w internecie reklamę w stylu "Oczyść się dzięki naszym plastrom w 7 dni z całych toksyn!", aż chce się złapać za głowę. Żadne plastry nie oczyszczą Cię z toksyn ani w ciągu 7 dni, ani w ciągu 10 lat, ponieważ to tylko tania sztuczka marketingowa dla naiwnych. Kuracje ziołowe mają pewien wpływ na ciało, ale nieznaczny. Jak niby mają cię oczyszczać, skoro codziennie zapewne dostarczasz sobie nową, wielką porcję toksyn? Już ci mówię, jak to wygląda dla twojego ciała: Pokarm gnije w jelitach, ponieważ jelita pracują zbyt wolno. Toksyny gnilne dostają się do krwi, przez co rozchodzą się na obszar całego ciała, zatruwając nie tylko nerki (i przy okazji zmuszając je do cięższej pacy filtracyjnej), ale też serce, mózg... i każdy organ, który korzysta z tej zatrutej krwi! Ty czujesz się gorzej, możesz odczuwać zmęczenie, spadek koncentracji, problemy z pamięcią, bezsenność, podatność na infekcje, rozdrażnienie, czy spadek kondycji. I im gorzej ma się stan rzeczy, tym większa bezradność maluje się na twojej twarzy, bo może nie wiesz, że da się z tym walczyć. Być może, tak jak mniej więcej 95% nieuświadomionych rodaków, nie wiesz, że lepsze życie jest w zasięgu ręki. Nie ma tu miejsca na cuda, drogie specyfiki z internetu i znachorów - jest miejsce dla rozsądku i wiedzy. Zdobywasz to i wcielasz w życie - doświadczasz na własnej skórze i przekonujesz się, jaką moc ma jedna prosta zmiana, o której nikt ci jeszcze nie wspomniał... cóż to za zmiana?

Błonnik - utajony zbawiciel jelit

Mowa tu oczywiście o błonniku. Wiele razy o nim słyszałeś i wiele razy go nie doceniłeś, bo nie znałeś mechanizmu jego działania. Ja strasznie ubolewam nad niewiedzą społeczeństwa, ponieważ kiedy sam z autopsji poczułem moc błonnika, domyśliłem się, że on mógłby uratować miliony istnień. Nie, wcale nie przesadzam. Już opisuję, w czym rzecz: Moc błonnika (celulozy) polega na tym, że przyśpiesza on nasz metabolizm. Niby niewiele, prawda? A jednak niebywale dużo! Szybki metabolizm to mniej gnicia w jelitach, a to z kolei oznacza mnie toksyn dostających się do krwi. Możesz sobie nie zdawać z tego sprawy, ale w tobie krąży ich naprawdę multum! Statystyczne jelito jest zapełnione dość śmieciowym jedzeniem, a na dodatek zapewnia mu długi okres "leżakowania", co jest dla bakterii gnilnych placem zabaw i restauracją. A chyba wiesz, jak wygląda gnijący kawałek mięsa, czy pleśniejący chleb, prawda? Wyobraź sobie, że masz to w sobie. I masz tego od groma, ponieważ statystyczny Polak spożywa mniej niż 30% zalecanej dziennej porcji błonnika. Smutne, bo to dzięki niemu jelito przyśpiesza, wyrzucając z siebie po trochu kawałki toksycznych odpadów i nie dopuszczając do tego, by coś złego przenikało do krwi. Błonnik ponadto wiąże metale ciężkie (których, jeżeli jesz ryby morskie, najadłeś się niemało), tworzy ochronną powłoczkę żelową i zapewnia uczucie sytości, przez co nie zapychasz się nadmiarem pokarmów skłonnych do gnicia takich jak mięsa. O nich w kolejnym punkcie.

Równowaga kwasowo-zasadowa

Mięsa i nabiał powodują niebywałe zakwaszenie organizmu. A więc, jeżeli spożywasz ich dużo, nie masz co liczyć, że twoje ciało jakoś zachowa homeostazę (stan równowagi). Niestety nie da się zjeść wystarczającej ilości owoców, czy warzyw, żeby zrównoważyć statystyczną podaż mięsa, ponieważ, jak wiemy, jest ono dość sycące. Więc nie dość, że cię zakwasza (co ma podobne skutki do działania toksyn, a razem z nimi stanowi mieszankę wybuchową), jest antagonistą błonnika - spowalnia metabolizm, ma skłonności do zalegania w jelitach i karmi kultury bakterii odpowiedzialnych za psucie się resztek pokarmu w przewodzie pokarmowym. Od ciebie zależy, czy ograniczysz mięso, jednak miej na uwadze, że wegetarianin żyje statystycznie... uwaga, bo możesz spaść z krzesła... 10 lat dłużej! A pomyśl, jak mają się ciała wegan, którzy rezygnują i z nabiału? Mimo obiegowej opinii, jakoby brakowało w ich diecie wielu witamin, są najzdrowsi spośród wszystkich ludzi! Statystyczny człowiek ma niedobory 7 składników kluczowych dla życia: Błonnika, witaminy C, E, D, kwasu foliowego, magnezu i wapnia. A statystyczny weganin (ten, co nawet jajka nie tyka) - wapnia, witaminy D i B12. Moim zdaniem kluczowy tu jest rozsądek i silna wola - mając oba, uda ci się przynajmniej o 50% zredukować pokarmy pochodzenia zwierzęcego i zastąpić je roślinami, zyskując tym samym wiele zdrowia. Do przejścia na weganizm nie nakłaniam, bo wiem, że to niebywale ciężki kawał chleba, niemniej kieruję się zdobywaną przez lata wiedzą, która zabrania mi milczeć: Postawcie na warzywa - nie dość, że was odkwaszą, to jeszcze zawierają naturalny błonnik, który oczyszcza na prawdę - w przeciwieństwie do plastrów i obiecujących wiele, a nierobiących praktycznie nic suplementów.

Kultury bakterii

Na sam koniec wspomnę o jeszcze jednej zalecie celulozy - jest prebiotykiem, czyli pokarmem dla dobrych kultur bakterii. A im więcej ich masz, tym mniej rozmnoży się złych. W sumie nasze jelito przypomina mikroskopowe pole bitwy - szczepy flory jelitowej walczą z niepożądanymi i dla siebie i dla ciebie intruzami, którymi są mikroby lubujące się w wytwarzaniu toksyn. Proponuję kupić probiotyk w tabletkach (taki, jak spożywa się podczas kuracji antybiotykowej) i profilaktycznie jeść tabletkę co 4 dni. W takich odstępach czasu nie musisz martwić się, że w jakiś sposób przedawkujesz. Zresztą w przypadku probiotyków przedawkowanie będzie skutkowało jedynie usunięciem zbytecznej ich ilości z jelita (choćby przez biegunkę). Moim zdaniem jedna tabletka co 4 dni optymalnie zasili twój przewód pokarmowy w sojuszników. Ich dobrze rozwinięte kultury mają następujący szereg korzystnych skutków dla zdrowia: Obniżają ryzyko zachorowania na nowotwory (między innymi przez ograniczenie działania bakterii metabolizujących toksyny), poprawiają humor (dziwne, prawda?), zwiększają wchłanianie białek, zapobiegają zaparciom, jak i biegunkom, produkują witaminy z grupy b, pomagają utrzymać odpowiednie PH i wzmacniają odporność. Widzisz więc, jak wielkie znaczenie ma działanie jelit. Funkcjonowanie całego organizmu może zostać zaburzone ciągiem przyczynowo skutkowym zaczynającym się od niezdrowego stanu jelit. Zrób więc wszystko, by były czyste i ciesz się, że dołączasz do elitarnej grupy uświadomionych, jak i najzdrowszych ludzi, którzy swoje zdrowie zawdzięczają temu, że umyślnie jedzą i wiedzą, co działa na nich najlepiej.